Co pewien czas trzeba pobyć w wielkim świecie,
wybrałem się do restauracji ponoć jednej z lepszych, dla niepalących, dania
polskie.
Sympatyczny Pan kelner przyjął zamówienie po jakimś
czasie przyniósł sztućce i herbatę, nigdy tego nie rozumiem po co podaje się
herbatę przed jedzeniem, to była pierwsza część odsłony na drugą czekałem jakiś
czas ale to dobry lokal widocznie tak musi być. Podobno czas oczekiwania na
zamówienie jest wprost proporcjonalny do jego świeżości.
Moje zamówienie chyba jeszcze biegało a kura nie
chciała znosić jajek - no cóż jestem mięsożerny i tego nie zmienię – czekałem
już około godziny a tu nic. Wreszcie dostałem moje danie i mogę przystąpić do spożywania jednak mam – podobno
– dziwny zwyczaj zawsze przed jedzeniem sprawdzam zapach potraw czym
doprowadzam żonę do furii nie wiem dlaczego ale wstydzi się ze mną chodzić do
lokali.
Kontem oka widzę, że skrada się kelner uprzejmie pyta czy coś nie tak z jedzeniem, - nie jestem
krótkowidzem i sprawdzam co jest na talerzu – chyba nie uwierzył - .
Fakt
zapach był jakiś dziwny schabowy jak schabowy optycznie wygląda normalnie nóż
wchodzi za gładko, myślę ostry, pierwszy kęs to nie schab chyba kura może nie
doczytałem w menu bywa.
Cieniutki ten schabowy chyba biedaczka wpadła pod walec
albo pod prasę za to jajek i bułki nie żałowali – poczwórna panierka z poduszką
-. Znacie to wielki kotlet bułki 400g, mięsa 10 g i dużo powietrza ale to też sztuka.
Ziemniaki z sodą klasyka, sałata z odrobina piachu – ponoć zdrowe – prosto z
ziemi takie ekologiczne. Po skończonym posiłku przychodzi Pan kelner z
rachunkiem a ja proszę o menu – facet trochę się zdziwił – ja przeglądam on
czeka szukałem schabowego z kury i nie znalazłem. I teraz jak postąpić, wiele
lat uczyłem w szkole gastronomicznej – przedmiotu nie mającego związku z
gastronomią – i nasłuchałem się o „upierdliwych klientach” i metodach kucharzy.
Jeżeli lubicie ryzyko to należy zareklamować potrawę
w trakcie jedzenia, prawdopodobnie dostaniecie „nowe danie” hm.
Druga metoda to reklamacja po zjedzeniu ale tu jest
problem na sali nie ma lekarza a kelner nie sprawdzi treści żołądka, jeżeli sam
zaproponuje inne darmowe danie zapłać i wyjdź jak najszybciej i nie wracaj tutaj.
Jeżeli uważasz, że masz naprawdę zdrowy żołądek i
lubisz ostrą jazdę zjedz to co dostaniesz.
„Bezczelny” klient będzie od razu
wykłócał się o nowe danie bo tego nie zamawiał, ryzykant to za mało powiedziane
to już się ociera o „hardcor”, „jazdę bez trzymanki” czy też pójście „po bandzie” na całość ja bym nie ryzykował.
Wybór należy do was.
Ja płace i wychodzę i nigdy do takiego lokalu nie
wracam.